sobota, 14 września 2013

czternaście: serce nie sługa


Włóczę się bez celu po plaży, w uszach wciąż mając słowa Richarda. Nie mam zielonego pojęcia, co mam z tym wszystkim zrobić, jaki krok wykonać. Mam wrażenie, że ostatnie godziny to tylko surrealistyczny sen, który skończy się, gdy tylko zadzwoni budzik.
Ale budzik nie zadzwoni, nie wybudzi mnie  piosenka My Chemical Romance, a ja nie wstanę z łóżka z przekleństwem na ustach, próbując odgonić od siebie resztki koszmaru.
Po prostu będę musiała się z tym zmierzyć i nie pozwolić, by Freitag znowu się ode mnie oddalił. Ale jak?
To dziwne, ale spotykam Severina. Blondyn jest po kolana zanurzony w wodzie. Wygląda spokojnie, ale jest w nim coś takiego, co budzi niepokój.
Ściągam sandały, rzucam je gdzieś na bok i wchodzę do wody. Moim ciałem wstrząsa potężny dreszcz. Zimno.
Sev spogląda na mnie,  gdy, zmęczona pokonaniem kilku metrów, zatrzymuję się obok niego. Jego twarz jest zrezygnowana, oczy przygaszone.
- Co tam? - Pyta pseudobeztroskim tonem.
Wzruszam nonszalancko ramionami.
- Spoko. Spieprzyłam misję 'Freitag'. A u ciebie?
Skoczek wzdycha. Jego beztroska znika w mgnieniu oka.
- Miałaś racje, Il chciała się mną tylko pobawić.
- Fajnie wiedzieć, że nie tylko mi się wszystko pieprzy. - Uśmiecham się niepewnie, a Freund odwzajemnia gest.
- Razem lepiej się cierpi, czyż nie?
Może ma rację. Ludziom zawsze jest lżej, gdy wiedzą, że nie tylko oni mają pod górkę. Taka ta ludzkość jest złośliwa.
- Mam pomysł. - Odzywa się chwilę później Sev. - Wyjedźmy razem do Francji. Wyobraź to tylko sobie, wieża Eiffla, czerwone wino, koszmarna kawa i croissanty. Mogłoby być fajnie.
- Przytyjemy. Croissanty to bomba kaloryczna.
Freund obdarza mnie tak smutnym uśmiechem, że moje serce znowu zaczyna krwawić.
- Wciąż o niej myślę...
Nie wiem, co powiedzieć, więc po prostu kładę dłoń na jego ramieniu. Jedna noc, a kilka różnych, choć podobnych historii. Jedna noc, a dwa złamane serca i kilka łez więcej. Rostock widział już wszystko - począwszy na szczęściu, przez gorzkie rozmowy, na nieszczęściu skończywszy.
I to wszystko zaledwie w dwa tygodnie.
- Zasługujesz na kogoś lepszego, wiesz.
- Wiem, że Ilse nie jest idealna. - Blondyn marszczy czoło, sprawiając, że jego twarz wygląda starzej. - Ale mimo wszystko... Serce nie sługa.
- To prawda. - Szepczę.
Severin patrzy się na mnie ze zdziwieniem.
- Co ty tam wiesz, wyglądacie z Dannym na szczęśliwych.
Uśmiecham się smutno do swoich myśli.
Zależy mi na Quecka, i to bardzo. Właściwie zaczynam coś do niego czuć, coś, co kiedyś może przekształcić się w miłość. Jestem pewna, że chcę kontynuować znajomość z nim, nie wątpię też w to, że chłopak spełni swoje obietnice. Wyznanie Freitaga w tej kwestii niczego nie pokomplikowało, Danny wciąż zajmuje ważne miejsce w moim sercu, miejsce, które tak niespodziewanie zajął.
A Freitag... Freitag miał rację, nie umiem kochać go tak, jak on kocha mnie. Nie mogę nawet wyobrazić sobie sytuacji, w której nasze stosunki zaczęłyby wykraczać poza przyjaźń.
I te dwie myśli - jedna, że zatracam się w Dannym coraz bardziej i druga, że nie potrafię odwzajemnić uczucia Richarda - sprawiają, że czuję się jak na życiowym rollercoasterze. Jak na wzburzonym morzu. Jak w środku oka cyklonu.
Nie wiem, czy chcę komukolwiek o tym opowiadać, nie mam dzisiaj sił, by zwierzać się ze swojego pogmatwanego życia. Ale w Severinie zawsze było coś takiego, co sprawiało, że umiałam się przed nim otworzyć nawet wtedy, gdy emocjonalnie nie  byłam na to gotowa. Ma dar. Rzadki, niespotykany dar dotarcia do ludzkich serc.
Uwielbiam go za to.
Wzdycham cicho i zaczynam mu wszystko opowiadać. Czuję się lepiej, gdy wiem, że jest przy mnie i  wspiera mnie, nawet jeśli nie zgadza się ze wszystkim, co robię.
Mimowolnie się uśmiecham. Severin jest wspaniałym przyjacielem. Pomaga samą swoją obecnością. Chciałabym być dla niego taka, jaki on jest dla mnie.
Ale jeszcze jest za wcześnie, bym mogła, aż tak zaufać ludziom. Może kiedyś.
- Kiedyś będzie nam łatwiej. - Mówi jakiś czas później Freund.
Zgadzam się z nim, modląc się w duchu, by to kiedyś zdarzyło się jak najszybciej.
*****
Wczesnym rankiem wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Freitag unikał mnie przez cały poranek - znikał, gdy pojawiałam się w polu jego widzenia, a jeśli już musiał przebywać w pobliżu mnie, to dbał o to, byśmy nie zostawali tylko we dwójkę. Mur, którym nas oddzielił, był nie do pokonania. To cholernie bolało, sprawiało, że czułam się, jakbym rozpadała się na miliony drobnych części. Nienawidziłam go za to, ale rozumiałam. Nie umiał poradzić sobie z tą sytuacją, więc po prostu bronił się tak, jak tylko potrafił.
Obojętność zabija bardziej.
Znoszenie zbolałego i smutnego spojrzenia Richarda było niczym w porównaniu z tym, co Severinowi zaserwowała Ilse. Dziewczyna traktowała Freunda jak powietrze, w ogóle nie zwracała na niego uwagi i odwracała głowę za każdym razem, gdy Sev próbował do niej zagadać. Chciałam coś zrobić, cokolwiek, ale wiedziałam, że to tylko bardziej zdołowałoby mojego kochanego blondyna, więc  jedynie ograniczałam się do nienawistnych spojrzeń ciskanych w stronę młodej Wankówny.
Trzymaliśmy się we trójkę: ja, Danny i Freund. I w takim też składzie ruszyliśmy na południe.  Ilse, Bodmer, Andreas i Andrea jechali w samochodzie z Freitagiem, a Hedwig, Sybill i Torsten podróżowali volkswagenem Torstena.
Na postojach prawie się do siebie nie odzywaliśmy, atmosfera była tak gęsta, że można było ją nożem ciąć. Wank próbował nas rozluźnić, ale po dziesięciu minutach dał sobie z tym spokój. Coś wisiało w powietrzu i reszta to wyczuwała.
Nie powiedziałam o wyznaniu Richarda Queckowi. Nie byłam na siłach. I nie wiem, czy kiedykolwiek będę. Ale Danny coś się domyślał, może widział więcej niż ja, może już wcześniej zauważył coś innego w spojrzeniu bruneta?
Za każdym razem, gdy miałam ochotę wybuchnąć niepohamowanym płaczem, Danny delikatnie ściskał moją dłoń, dodając mi otuchy i sił.
Byłam mu za to wdzięczna.
I teraz, kiedy wszyscy stoimy na jednej z bawarskich stacji paliw, czuję się rozdarta między tym, co dzieje się pomiędzy mną a Dannym, a tym, co jest pomiędzy mną a Richardem. Czy mogę być szczęśliwa, jednocześnie będąc nieszczęśliwą i złamaną?
- No to rozjeżdżamy się. - Mówi obojętnie Queck, ale nikt mu nie odpowiada. Unikamy swoich spojrzeń, jakiegokolwiek kontaktu. I chociaż, że te wakacje były cudowne, końcówka sprawiła, że jest dziwnie.
To nie może tak się skończyć.
Zatrzymuję Freitaga, gdy otwiera drzwi do swojego samochodu. Nie jest z tego zadowolony, właściwie wygląda tak, jakby miał zamiar wsiąść do auta i zamknąć mi drzwi przed nosem.  Wzdycha głośno, gdy proszę go o chwilę rozmowy. Zamyka drzwi i mówi, że możemy rozmawiać tutaj.
Wszyscy siedzą już w pojazdach; czują na sobie ich ciekawskie spojrzenia.
- Nie chcę, żebyś znowu uciekł. - Szepczę, twardo wpatrując się w jego zielono-brązowe oczy. Freitag, o dziwo, nie odwraca wzroku.
- Ja też nie chcę. - Wyznaje równie cicho, jak ja. Głos mu trochę drży i widzę, że jest zdenerwowany.
Uśmiecham się z nikłą nadzieją, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jakie życie nadziejami jest rozczarowujące.
Bo chyba nikt nie zliczy, ile przez tych kilka lat przeżyłam rozczarowań, wciąż czekając na jakikolwiek znak ze strony Richarda.
- Więc czasem mnie odwiedzisz?
- Nie wiem, Rut, nie wiem. - Mówi ostro; na jego czole pojawia się pozioma bruzda. - Mam mętlik w głowie.
- Proszę, już nie znikaj. - Chcę złapać go za rękę, a potem przytulić, ale Richard szybko się odwraca i wsiada do samochodu.
Później wracam do domu i znowu zaczynam czekać.
Historia, na jakiś sposób, zatoczyła krąg.
_________________
oesu, cóż za gniot ;___;
akcja miała rozgrywać się jedynie w rostock, ale moje nowe plany trochę przeinaczyły to, co było w pierwotnym zamyśle.
no i tak, muszę skończyć pisać recenzje do gazetki, wymyślić urodzinowy wierszyk dla przyjaciółki, ogarnąć siebie (wreszcie) i wziąć się za wos. i za matmę. ale z matmy zadania mi nie wychodzą </3, dobrze, że moja bff ma rozszerzenie z matematyki.
ah i list z niemieckiego napisać, lubię niemiecki, wiecie? :)
i wreszcie dostałam ostateczny plan lekcji, nad którym płaczę. :(

3 komentarze:

  1. Ona nie może go pokochać :(
    Serce nie sługa... Cóż przynajmniej to jest prawdziwe. Takie życie.
    Choć oczywiście bardzo mi ich wszystkich żal, bo Rut się plącze tak, że zaczynam się już bać, że jeszcze nie będzie z nikim.
    I jeszcze ten biedny Severin, którego wszyscy od początku ostrzegali. Cóż miłość to głupota, ale bardzo potrzebna i każdy kiedyś wpadnie...
    Robi się smutniutko, ale ja chce już ciąg dalszy.
    Pozdrawiam :*
    A co do planu lekcji , nie da się go ułożyć takiego, żeby nie dołował, to samo tyczy się matmy 0_0

    OdpowiedzUsuń
  2. Za krótko, Cam.
    Jedyne, co jest pewne to, że przyjaźni Rut i Richarda nie da się naprawić.
    Teraz może być tylko miłość.
    Albo zupełnie nic.
    A przecież jest jeszcze Danny. Kochany Danny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Piosenka przy rozdziale..och i ach <3
    A teraz w miarę na temat.
    Coś czułam, że Severin tak skończy. Wyjątkowo go tutaj polubiłam. Ale cóż, uczuć nie da się oszukać. Mam nadzieję, że relację z Freitagiem uda się naprawić. Chociaż dla obu stron to nie jest proste. Aż się boję pomyśleć co może z tego wyniknąć. Chociaż z drugiej strony jestem tego cholernie ciekawa ; )

    OdpowiedzUsuń