sobota, 10 sierpnia 2013

dziewięć: bratnie dusze

                                                                  JBM - Only now



- Przyniosłem ci herbatę z sokiem malinowym, bo widzę, że coś cię gryzie.
Zadzieram głowę do tyłu. Nade mną z dwoma parującymi kubkami stoi Richard. Jego uśmiech jest niepewny, a spojrzenie, jak zwykle, skrywa coś, czego nie potrafię rozszyfrować. Na pewno jest smutne, pełne dziwnego bólu, a poza tym? Cóż, Freitag zawsze umiał dobrze skrywać emocje.
- O niczym innym nie marzyłam. - Uśmiecham się do niego ostrożnie, a on podaje mi jeden kubek i siada na kamiennych schodach, tuż obok mnie. Dobrze mieć go znowu przy sobie, mimo że, oboje już nie jesteśmy tymi samymi dzieciakami, co kilka lat temu.
- Więc co jest? - Pyta.
- Wolisz problem A czy problem B?
- Hmm, pomyślmy..
.Przewracam oczami.
- No dobra... Co sądzisz o Ilse?
- Szczerze? - Brunet krzywi się. - Średnio ją lubię. Jest taka... sztuczna.
- Właśnie. - Potakuję. - Za to Severin ją lubi.
- Lubi to zupełnie nieadekwatne słowo - chłopak prycha.
- Boję się o niego. - Szepczę, wbijając wzrok w herbatę. - Nie wiem, co mam zrobić. On jest w nią tak zapatrzony, że żadne ostrzeżenie do niego nie dotrze.
- Więc po prostu bądź obok i czekaj. Jeśli zdarzy się coś złego będziesz przygotowana i gotowa. Jesteś w tym dobra, wiesz?
Podnoszę na niego wzrok. Freitag dokładnie lustruje moją twarz.
- W czym? - szepczę niepewnie.
Chłopak wstrzymuje na chwilę oddech.
- W byciu przyjaciółką.Jestem zaskoczona. 
Nieświadomie uchylam delikatnie usta i wpatruję się w Richardowe oczy kompletnie zszokowana jego słowami. Nadzieja, tak dużo nadziei. W końcu zagryzam wargę i przenoszę spłoszone spojrzenie z powrotem na kubek. Skoczek chrząka, prostując się. Kątem oka zauważam, że jego mina jest mocno zakłopotana.
Biorę łyk herbaty. Znajomy smak rozpływa się po moim organizmie, przyjemnie przypominając o godzinach, które spędziliśmy z Richardem, popijając dokładnie ten sam napój i gadając o wszystkim, co ślina na język przyniosła.
- Poznałaś już Danny'ego?
Uśmiecham się ironicznie, przekrzywiając głowę i rzucając Freitagowi figlarne spojrzenie.
- I tym sposobem doszliśmy do problemu B.
- Czyli te plotki były prawdziwe? - Brunet śmieje się, kręcąc z rozbawieniem głową. - Kto by pomyślał.
- Muszę go przeprosić. Chyba. - Wzdycham. - Miałam zły humor, rozumiesz.
- Wiem. Jesteś dobrym człowiekiem, Rut. A tak między nami, to fajne, że ktoś wreszcie wylał na łeb Quecka kubeł zimnej wody.
Rzucam mu pytające spojrzenie, na co Freitag wzrusza ramionami.
- Powiedzmy, że za nim nie przepadam.
***
Trzy godziny później idziemy do pobliskiej dyskoteki. Chłopcy kręcą się wokół stołu bilardowego, a my z dziewczynami siedzimy w boxie i popijając mojito, gadamy o wszystkim i o niczym. Ilse usiadła obok mnie, wiem, że jej celem jest ponowne wyprowadzanie mnie z równowagi. Dziewczyna co chwilę posyła mi denerwujące spojrzenia i pewne siebie uśmiechy. Oraz nieprzerwanie gada o tym, jaki to Severin jest słodki. Mam ochotę jej przyłożyć, ale się hamuję. Jestem miła i tego się trzymajmy.
Koło północy towarzystwo rozprasza się po całym klubie. Widzę Quecka, jak zbywa jakąś laskę. Gdy zostaje sam, podchodzę do niego ze skruszonym uśmiechem, wiem, że wcześniej głupio zrobiłam. Blondyn na mój widok uśmiecha się tak szeroko, że momentalnie moje wyrzuty sumienia rosną do olbrzymich rozmiarów.
- Hej.
- Hej.
- Słuchaj, chciałam cię przeprosić za wcześniej. Zazwyczaj się tak nie zachowuję.
Queck nadal się uśmiecha. Jest miłym gościem, widać to w jego oczach.
- Wiem, każdy tutaj mówi o tobie w samych superlatywach. Lubią cię. Dlatego pewnie trochę przeraziłaś Andreasa, wiesz, na plaży. Chciał biec po wodę święconą, bo bał się, że coś brzydkiego cię opętało.
Chłopak śmieje się, a ja wywracam oczami. Zmieniam o nim zdanie, zdecydowanie nie jest taki jak wcześniej myślałam. Właściwie, polubiłam go. Gadamy jeszcze przez jakieś pół godziny, po czym on zaprasza mnie do tańca. Zgadzam się.
Jest przyjemnie, stabilnie. Przy Danny'm czuję się lekko i swobodnie, tematów do rozmów nam nie brakuje. Często się przekomarzamy, ale zawsze w przyjacielskim tonie.  I czuję, że zyskam kolejnego przyjaciela.
To ciekawe, odkąd straciłam Freitaga, zamknęłam się na ludzi, nie nawiązywałam żadnych nowych znajomości, do nikogo emocjonalnie się nie zbliżałam. Ale kiedy pojawiła się nadzieja na powrót Richarda do mojego życia, kiedy przyjechałam tutaj, nad to morze, moje serce otworzyło się na innych, zyskałam nowe przyjaźnie. Uwierzyłam, że Richard nie musi być moim jedynym przyjacielem.
Wystarczy, że jest tym najlepszym, tym, którzy zawsze będzie najbliżej.
Pytanie, czy on tego chce? Teraz ruch należy do niego.
- Chyba właśnie znalazłem swoją bratnią duszę.
Podnoszę głowę do góry i widzę roześmiane oczy Quecka. Uśmiecham się do niego. Jeśli Richard rozegra wszystko po mojej myśli, moje życie znowu nabierze barw.

____________
przerażające rzeczy dzieją się z moim netem, a jeszcze bardziej przerażające z laptosiem o.o
i, na czapkę wankę, ta powyższa katastrofa w ogóle nie powinna ujrzeć światła dziennego, kajam się jak tylko mogę, ale brak pomysłów na rozdział, brak mocy twórczej ;____; najchętniej opuściłabym ten rozdział i poszłabym dalej, ale tak nie można, no nie.
a piosenka jest z serii: "kolejna, która tak bardzo pasuje do du-bleibst"
courchevel, hihihi, dobre mam wspomnienia z oglądanie konkursów tam (y) oby było pięknie.

xoxo

2 komentarze:

  1. Severin nieźle się wpakował ,czarno to widzę.
    Rischi zaczyna się starać, to lubię.
    Musi się starać jeszcze bardziej, i jeszcze bardziej...
    Nie podoba mi się sprawka z Quekiem. On coś nam tu może nieźle namieszać.
    Niech miło wypoczywa, i zostawi Rut z Piąteczkiem w spokoju ^^
    CAŁUSKI :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem Twojego narzekania. Bardzo fajny rozdział, trochę krótki, ale ciekawy.
    Ta dziewucha działa mi na nerwy. Oby tylko Severin się w kłopoty nie wpakował. Podoba mi się taki Freitag :) Oby tak dalej.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń