- Ulubiona piosenka?
- Addictive
Royal Republice. Deser?
- Lody waniliowe.
- Wciąż?
- Wciąż. Cel.
- Skończyć studia, przede wszystkim. Największa
przyjemność?
- Chyba skoki.
- Chyba?
- Na pewno skoki. Tylko, że czasami o tym zapominam.
- No cóż... Twoje marzenie?
- Hej, teraz moja kolej! Nadal piszesz wiersze?
- Aha.
Próbuję się też w prozie. Marzenie?
- Złoto
olimpijskie. Ulubiony film?
Blablabla.
Czysta neutralność, żadnych tematów, które mogą zaboleć, przywiać echo minionych
miesięcy, lat. Na nowo uczymy się
siebie poznawać, zaczynamy wszystko od podstaw, od banałów. Czasem bywa
niebezpiecznie, czasem od naszego tabu dzieli nas cienka linia, ale zgodnie z
naszą niepisaną umową, na razie o TYM nie rozmawiamy. Najpierw chcemy się sobą
nacieszyć. Na niszczenie się TYMI wspomnieniami i TYMI wykonanymi bądź
niewykonanymi krokami jeszcze przyjdzie czas. Powoli, ostrożnie, delikatnie.
- Najmilsze
wspomnienie? - Pyta beztrosko Richard, po czym zamiera. Boi się, czuję to każdą
komórką ciała, widzę ten błysk oka, który tylko nielicznie mogą prawidłowo
odczytać. Boi się, że moja odpowiedź może przekroczyć granicę.
I pewnie ma
rację. Dlatego milczę. Wysuwam twarz do słońca, rozkoszując się subtelnymi
muśnięciami promieni. Po wczorajszym deszczu ani śladu; promienne słońce
rozgoniło ciemne chmury.
Prawie jak
w moim życiu. Prawie.
Tylko, że
prawie to gigantyczna różnica.
-
Przepraszam. Od kiedy farbujesz włosy? Przedtem były inne. - Mówi szybko,
pozornie opanowanym głosem.
- Po... Od
trzech lat. - Czytaj od twojego wyjazdu. - Na początku różne odcienie
czerwieni. Dopiero od tego roku jestem ruda.
- Pasuje
ci, naprawdę.
Chwilę
milczymy pogrążeni we własnych myślach. Ta cisza nie kaleczy, wręcz przeciwnie,
koi i uspokaja, jest jak balsam gojący rozdrapane rany.
W nozdrzach
czuję zapach dzieciństwa.
- Masz
kogoś? - Pyta niespodziewanie Freitag. Pytanie zaskakuje nas oboje.
- Nie. -
Odpowiadam krótko, bez wdawania się w szczegóły. - A ty?
Brunet
kręci przecząco głową.
- Związki
na odległość nie przechodzą próby. Ani na dobrą sprawę związki, w których jedna
z osób związana jest ze sportem. Przynajmniej w moim przypadku.
Aha,
zapamiętam.
- A z
Bodmerem to co jest? – Freitag posyła mi pytające spojrzenie.
Wzruszam
obojętnie ramionami.
- A co ma
być?
- Nie wiem.
On chyba cię lubi.
- I niech
na tym się skończy.
- Dałaś mu
kosza...
-
Powiedział ci?
- Nietrudno
się samemu domyśleć. Zwłaszcza jak Pascal gada przez sen.
- Musiałam.
- Szepczę cicho.
Kilka
sekund później Richard wyjmuje z kieszeni telefon i odbiera wiadomość.
- Jadą do
centrum. Jedziemy?
- Nie.
Lepiej chodź na kawę.
***
Kawa jest
gorąca, czarna i mocna, taka jak być powinna. Rozkoszuję się jej gorzkim
smakiem i poddaję się subtelnej nutce nostalgii. Czuję się zadziwiająco dobrze;
od miesięcy nie byłam w tak dobrym samopoczuciu. Mimo granic, barier,
niepewności i nie-mówmy-o-tym, jestem prawie szczęśliwa. Prawie, słówko klucz,
znowu.
- Nie wiem,
jak można pić gorzką kawę. - Richard uśmiecha się delikatnie, wsypując do
swojej filiżanki trzy łyżeczki cukru.
Wspaniale
jest znowu móc widzieć jego uśmiech.
Wspaniale
jest znowu móc z nim rozmawiać. To tak jakby odzyskała cząstkę siebie. Co nie
znaczy, że jestem poskładana w całość. Bo tak nie jest. Jeszcze nie. Nadal
jestem totalnie rozpieprzona we wnętrzu, nadal puzzle nie są na właściwym
miejscu.
- Co do
twoich rodziców...
- Richard.
- Mówię ostrzegawczo.
- Chciałem
ci tylko powiedzieć, że mi naprawdę przykro. I że masz rację, przynajmniej
częściowo. Nie dałem rady, to wszystko mnie przerosło. Nie chciałem z tobą
urywać kontaktu, samo tak wyszło. Zresztą myślałem, że tak będzie lepiej dla
ciebie. Ale nie było. I mi też było ciężko.
- Granica.
- Szepczę. - Przekraczasz granicę.
Richard
milknie i patrzy się na mnie w zamyśleniu. Jego spojrzenie twardnieje i staje
się nie do przeniknięcia. Jest bardzo odległy. Odległy jak kiedyś. Boję się, że
jego obojętność powraca. Mimowolnie kulę się w sobie.
- Chcę...
Chcę o tym porozmawiać.
- O tym. -
Uśmiecham się z ironią wypisaną na twarzy. Palcami obejmuję przyjemnie ciepłą
filiżankę. - Z nas dwojga to ty się bardziej 'tego' bałeś. Ty próbowałeś unikać
rozmów o 'tym'.
Moje słowa
są dla niego jak wymierzony policzek. Chłopak zaciska mocno pięści. Poza tym
jest spokojny i opanowany.
-
Przemyślałem kilka spraw. Rut, nie możemy w sobie tego dłużej dusić.
- Więc mamy
się sobie tutaj wyżalić? Zrobić sesję terapeutyczną?
- Chcę byś
tylko wiedziała, że gdybym mógł cofnąć czas to inaczej bym postąpił.
Kręcę
głową. Nie chcę rozmawiać na takie tematy, jeszcze jest na to za wcześnie. To,
co nas połączyło jest za delikatne i kruche, za świeże, by wytrzymało ciśnienie
TEJ rozmowy. Czas, potrzebujemy czasu.
- Kilka
dni, proszę.
Richard
posyła mi badawcze spojrzenie. Przez kilka chwil mierzymy się wzrokiem. W końcu
chłopak prawie niezauważalnie kiwa głową.
Granice
uratowane.
___________________________
wracam, wracam, wracam., wczoraj wpadły mi do głowy nowe pomysły, jestem taka podekscytowana <3
znaczy, wszystko zależy od waszych wejść i komentarzy, inaczej nie ma to sensu. ale tak bardzo chcę wrócić i dokończyć tą historię, że mnie czasami aż rozsadza. bardzo przywiązałam się do tego opowiadania, bardziej nawet niż do naked--heart, wiele dla mnie znaczy.
a powyższy rozdział znalazłam jeszcze w zeszycie, pisałam go bodajże w sierpniu (huehue) i mam nadzieję, że wam się podobał :)
A prace nad ósemką trwają!
<3
Ja z miłą chęcią zapoznam się z tą historią, muszę tylko znaleźć moment na je nadrobienie - co ostatnio nie było moją mocną stroną - ale zdecydowanie piszę się na czytelnika i mam nadzieję, że zdecydujesz się na jej kontynuację.
OdpowiedzUsuńNa naked-heart też postaram się jak najszybciej dotrzeć, bo widzę, że dodałaś dziś nowość, a ja niedobra nawet poprzedniego nie zdążyłam skomentować ale przybędę i tam i tutaj, obiecuję.
O tak, pisz dalej Du bleibst. Będę wpadać, będę czytać. Jest to jedno z moich ulubionych opowiadań - czytam je od początku. I jestem niesamowicie zadowolona, że ukazał się tu nowy rozdział. Dla przypomnienia przeczytałam i poprzedni. Piszesz pięknie c: cieszę się, że losy Rut i Richarda znów splotły się razem, że odmawiają znajomość. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej koniecznie. Historia odnawiania takiej znajomosci może byc bardzo ciekawa, choć bardzo trudna. Byli naprawde głebokimi przyjaciółmi, ale ciężko im będzie znowu sobie zaufać. No i mam obawy czy ze strony Rut to nie wygląda na coś więcej niż przyjaźń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie;-)
Jej, Cam. Nadrobiłam na jednym wdechu. Zostaję, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, dużo więcej.
Pozdrawiam ;*